Film „Skóra, w której żyję” powstał na podstawie powieści Thierry’ego Jonqueta „Tarantula”. Słynny reżyser kolejny raz dał światu dzieło wyjątkowe. Pytanie tylko, czy wyjątkowo dobre? Przeczytajcie recenzję. Ich motywacje, tak różne w zależności od sytuacji w jakiej się znaleźli, mogą być dla widza często niezrozumiałe, jednak to właśnie na takich bohaterach buduje się często najciekawsze historie. W końcu każdy z nas zna Lectera, Jokera czy Jacka Torrance’a. Bawią nas, przerażają i sprawiają, że po wyjściu z kina długo nie możemy o nich zapomnieć. Tak samo jest z Robertem Ledgardem (Antonio Banderas), bohaterem nowego filmu Pedro Almodovara „Skóra, w której żyję”. Robert jest wziętym chirurgiem plastycznym, który w wolnych chwilach od powiększania piersi, odsysania tłuszczu i naciągania skóry, pracuje nad bardzo osobistym eksperymentem, w którym istotną rolę odgrywa tajemnicza Vera (Elena Anaya).
Informacje dotyczące filmu: Skóra, w której żyję (2011)
- reżyseria: Pedro Almodóvar
- scenariusz: Pedro Almodóvar
- gatunek: Thriller, Psychologiczny
- produkcja: Hiszpania
- premiera: 19 maja 2011 (Światowa) 16 września 2011 (Polska premiera kinowa)
Recenzja Filmu: Skóra, w której żyję (2011)
Więcej zdradzić nie mogę, bo scenariusz filmu został tak skonstruowany, że większa ilość szczegółów fabuły zniszczy Wam zaskakującą puentę, a w zasadzie nie tyle samą puentę, co mniej więcej połowę nowego dzieła boskiego Pedro. Dzieła, które zostało nakręcone z wyjątkową precyzją. Historia i jej bohaterowie są ostre jak brzytwa. Emocje jakie wylewają się z ekranu, tak gorące na pierwszy rzut oka, w rzeczywistości są chłodne, przedstawione z iście chirurgiczną precyzją. Ta przez pierwszych 40 minut strasznie męczy. Wręcz potrafi nudzić. Jednak przetrwać te pierwsze minuty oznacza zgodę na dalszą część historii, która zaskakuje i daje do myślenia.
Czego w tym filmie nie ma. Almodovar bawi się kolejnymi gatunkami, od groteskowych scen z pewnym tygrysem w roli głównej, do rasowego thrillera czy kryminału z lat 40. i 50. XX wieku. Jak zwykle eksploruje temat ludzkiej seksualności, świadomości swojego miejsca na świecie oraz uczuć, które potrafią zgubić tych, którzy nie potrafią zapanować nad żądzami. Dodatkowo za autorem książki zadaje pytania o to, gdzie w tym wszystkim może być bóg. Czy lekarz ingerując w jego stworzenie postępuje w sposób etyczny, zgodny z zasadami jakie by one w rzeczywistości nie były? Zresztą dla mnie to nie osoba tajemniczej Very jest najmocniejszym punktem „Skóry…”, a właśnie grany przez Banderasa lekarz. Z jednej strony człowiek bardzo opanowany, pewny siebie, zimny niczym chirurgiczna stal. Natomiast z drugiej jest smutną, rozdartą wewnętrznie istotą, którą targają bardzo silne emocje. Brawurowo zagrany zdaje się być narzędziem w rękach reżysera, który celebruje każdą scenę, w której możemy zobaczyć ludzkie ciało.
I tak jak nie lubię filmów Pedro Almodovara, tak po przemyśleniu tego, co zobaczyłem w filmie „Skóra, w której żyję” mogę z całą pewnością napisać, że jest to naprawdę udana produkcja. Potrafi zaskoczyć, zachwyca wizualnie, a do tego nie pozostawia widza bez pytań, które musi sobie zadać po wyjściu z kina. To, czy znajdzie na nie odpowiedź, to już niestety inna sprawa…
Gdzie obejrzeć cały film za darmo: Skóra, w której żyję (2011)
Obecnie film: Skóra, w której żyję (2011) można obejrzeć tylko za pośrednictwem płatnych platform VOD.