Witam
Mam 26 lat. Od 7 jestem w związku, jeśli tak to można nazwać. Narzeczony wyjechał 4 lata temu do Anglii do pracy bez konsultacji ze mną. Po czasie okazało się, że jestem w ciąży. Aktualnie mamy prawie 3,5-letniego synka.
Tata dziecka jest cały czas w Anglii, a my w Polsce. Więź z synem ogranicza się do kupowania i puszczenia bajki, zero spacerów, gry w piłkę, zabaw normalnych dla ojca i syna. Nasze życie rozpadło się, w końcu zebrałam się na odwagę i postanowiłam odejść.
W sumie dużo się nie zmieniło. Ojciec dziecka dalej jest za granicą, a my żyjemy jak do tej pory, nie licząc ciągłych wyrzutów. Czy mam prawo (jak wszyscy dookoła mi mówią) krzywdzić dziecko, ponieważ nie kocham już jego ojca?
Czy może powinnam zacisnąć pięści i trwać w tym ze względu na dziecko? Czy naprawdę chęć odejścia od partnera jest taka okropna i krzywdząca dla dziecka? Tym bardziej, że i tak wiecznie go nie było z tym dzieckiem. Rodzina mi wmawia, że niszczę życie dziecku i będzie miało traumę na całe życie... Nie wiem już, gdzie szukać rady i sił psychicznych.
Witam Panią
Smutny jest Pani list, podobnie jak smutne jest życie, w którym od kilku lat Pani tkwi. Rozumiem Pani rozterki, rozumiem emocje towarzyszące tym rozterkom… Nie rozumiem ludzi, którzy obarczają Panią winą za to, w jakiej sytuacji Pani się znalazła i oczekują, że będzie Pani w niej trwała. Mówienie, że dziecko będzie miało traumę na całe życie, jeśli Pani definitywnie odejdzie od jego ojca, jest nie tylko okrutne wobec Pani, ale nie ma żadnego uzasadnienia, jeśli miałabym je oceniać.
Wmawianie Pani, że odejście od partnera to krzywda dla dziecka, jest zaklęte w stereotypowym myśleniu, że niezależnie od tego, jakie są relacje między rodzicami, to dla dziecka lepiej jest, by byli razem niż osobno. Miałabym ochotę zapytać , w czym wyraża się to „lepiej”, skąd to przekonanie i na czym miałoby to „lepiej” polegać?
Jeśli rodzina, wspólne życie pod jednym dachem, to miłość, zaufanie, poczucie bezpieczeństwa i cała masa innych pozytywnych emocji. Jeśli tego nie ma, to jest fasada, oszustwo, fałsz. Wcześniej czy później dziecko ją odkrywa. I? Ma żal do rodziców, złość ukrytą bądź ujawnioną, że oszukiwali, żyli w zakłamanym świecie.
A modelowanie zachowań? Wychowanie w pełnej rodzinie to modelowanie zachowań. Dzieci obserwują rodziców, uczą się wielu zachowań, naśladują, zaczynają modelować własne. W jaki sposób będzie to robił Pani syn? Jaki wzorzec ojca ma już teraz w głowie? Jaki zacznie naśladować? Jak będzie w przyszłości modelował własne zachowania? Fasadowo czy prawdziwie? Szczerze czy w sposób udawany, taki który będzie akceptowany przez innych?
Jestem przekonana, że jeśli rodzice mają być razem, to dlatego, że tego chcą, kochają się, planują różne rzeczy razem, widzą siebie w różnych sytuacjach i rolach dopełniających się i najważniejsze - są szczęśliwi. Tylko szczęśliwi rodzice wychowują szczęśliwe dzieci. O tym też proszę pamiętać. Wszystkie te zdania pochopnie wygłaszane ("ratuj związek dla dobra dziecka") nie mają żadnego uzasadnienia.
Nie uda się uratować związku dla dobra dziecka. Nie uda się udawać szczęśliwej rodziny. Nie uda się stworzyć radosnego i przepełnionego uczuciami domu, jeśli rodzice się nie kochają. Nie namawiam Pani do rozstania. Namawiam do weryfikowania własnych uczuć, oceny sytuacji, podejmowania takich decyzji, by była Pani szczęśliwą kobietą i szczęśliwą mamą. Może samotną, a może za czas jakiś u boku innego mężczyzny.
Syn ma ojca i niech ten ojciec będzie w jego życiu, niech zaznacza się w tych wymiarach, w których widzi swoją rolę. Zniechęcam do tego, by wraz z rozstaniem z partnerem uznawać, że dziecko rozstaje się z ojcem. Nie! Zdecydowanie nie. Można przestać być partnerem, nie powinno się przestać być ojcem.
Proszę spokojnie zacząć myśleć o tym, co ma Pani w sercu, co w głowie, a nie co inni mają w głowach. Najlepiej, by każdy zajmował się własnym życiem, a cudzego nie próbował modelować na wzór i podobieństwo jakiegoś ideału. Proszę mniej zwracać uwagę na to, co mówią i radzą inni, a więcej na to, co myśli i czuje Pani. Więcej odwagi i więcej tolerancji dla siebie życzę.
Pozdrawiam serdecznie.
Please login or Register to submit your answer