Witam
Na początku listopada poznałam przez internet mężczyznę. Zaczęliśmy najpierw pisać maile, później doszły telefony po 2-2,5 godziny codziennie. W końcu spotkaliśmy się. Na portalu napisał, że jest po nieudanym małżeństwie i ma dziecko. W trakcie znajomości powiedział mi, że jeszcze się nie rozwiódł, natomiast nie jest z żoną od 10 miesięcy (żona go zdradziła i mieszka ze swoim kochankiem).
Zareagowałam chyba tak, jak każda kobieta, która dowiedziała się, że facet, z którym rozmawia po kilka godzin dziennie, nie jest rozwodnikiem, a ma żonę. Zapewnił mnie, że sprawa żony jest zamknięta i nie wróci do niej. Zaufałam mu, zaakceptowałam fakt, że ma dziecko. Zaczęliśmy - tak mi się przynajmniej wydawało - tworzyć związek.
On codziennie u mnie był, dochodziły jeszcze smsy, a w nich zapewnienia zarówno z mojej, jak i jego strony o tym, jak jestem dla niego ważna, że dzięki mnie jest szczęśliwy. Powiedział, że dzięki temu, że mnie poznał, chce się rozwieść z żoną, bo teraz ma dla kogo. Chciał poznać mnie z dzieckiem, nawet żartował, że się wprowadzi i tym podobne rzeczy.
Styczeń 2014 r. miał być miesiącem złożenia wniosku w sądzie. Zaznaczam, że ja niczego na nim nie wymuszałam, nie nalegałam. Wiedział, że nie chcę być niczyją kochanką, natomiast o rozwodzie sam z siebie zaczął mówić. Dlatego nie wiem, co się teraz dzieje.
Tydzień temu miał do mnie przyjechać, ale w ostatniej chwili napisał, że "coś mu wypadło" i nie przyjedzie. Wcześniej, jak nie mógł przyjechać, dzwonił kilka godzin wcześniej. Kolejnego dnia pierwsza napisałam, czy wszystko u niego w porządku. On napisał, że "powiedzmy, że wszystko gra". Moja irytacja sięgnęła zenitu! W nocy nie mogłam spać i napisałam, żeby wyjaśnił mi, co się dzieje, to napisał, że ma problemy finansowe i zdrowotne, ale wszystko mi wytłumaczy.
Trochę się uspokoiłam, ale wczoraj zauważyłam, że był na portalu, na którym się poznaliśmy, na dodatek nie odpisał na smsa z życzeniami, nie daje znaku życia od 4 dni. Nic! Zapewniał mnie, że jak nie będzie się chciał spotykać, to mi to po prostu powie.
Nadmieniam, że nie kłóciliśmy się, a jak ostatnio ode mnie wychodził, nic nie wskazywało na to, że coś jest nie tak. Zapewniał, że przyjedzie, a nawet miałam już poznać jego dziecko. Nie wiem, co mam o tym myśleć, tysiące scenariuszy chodzi mi po głowie.
Nie chcę kolejny raz pisać, czy wszystko ok, bo nie chcę się narzucać. Chcę dać mu czas. Natomiast jest mi naprawdę trudno. Co mam w tej sytuacji zrobić? Czekać na ruch z jego strony?
Witam Panią
Opisała Pani swoją internetową znajomość, która w realnym życiu pokazała sporo uwikłań po stronie mężczyzny. Początek znajomości spokojny, maile, długie rozmowy... Wydawało się, że poznajecie się Państwo, tymczasem życie zweryfikowało to przekonanie. Podczas tych długich rozmów nie dowiedziała się Pani, że mężczyzna ma żonę i dziecko. Nie powiedział tego, bo? Nie wiemy.
Postanowił to zrobić w realnym życiu? Obawiał się Pani reakcji? Nie planował rozwodu? Chciał zdobyć Pani serce jako człowiek pozornie wolny? Nie wiem. Często tak jest, że wirtualna rzeczywistość różni się od realnej. W Państwa przypadku dość mocno. Następne wyjaśnienia to - jest żona, dziecko, jest jakaś separacja, jakiś rozwód w planach? Być może są to fakty, a może jednak półprawdy? Tego też nie wiem.
No i pojawiają się mniejsze i większe krętactwa, matactwa, jakieś nieprawdziwe bądź prawdziwe powody odkładanych spotkań.
Jaka jest rzeczywistość? Nie wie Pani, nie wiem ja, nie wie nikt poza Panem, który zawrócił Pani w głowie. Kiedy czytam, że mieliście Państwo się spotkać, że miała Pani poznać dziecko, to zaczynam mieć wątpliwości, czy ten Pan wie, co mówi, co robi? Czy może mówi coś innego, robi coś jeszcze innego i za chwilkę zaskoczy czymś całkiem nowym?
Poznawanie dziecka na tym etapie znajomości? Czemu miałoby służyć? Po co? Czy ten Pan myśli o swoim dziecku? Czy ten Pan zdaje sobie sprawę z konsekwencji swoich decyzji, planów? Mam wątpliwości. Mam bardzo dużo wątpliwości co do wiarygodności tego Pana. Być może ma niejedno dziecko, ale gromadkę? Być może ma związek i nigdy nie padło zdanie o rozwodzie? Być może, podobnie jak z Panią, flirtuje w wirtualnym świecie jeszcze z kilkoma paniami?
Zachęcam Panią do wyciągania wniosków z tego, co się dzieje, do dystansowania się, do chłodnej oceny sytuacji. Zniechęcam do jakiegokolwiek ruchu, a gdybym miała sugerować jakiś, to raczej zapomnienie o tym Panu, niż pielęgnowanie jakichkolwiek pozytywnych uczuć do niego.
Oczywiście to są Pani decyzje i Pani będzie je podejmowała. Ja nie sugeruję niczego, ale zachęcam do nieco większej spokojnej refleksji nad tym, co się wydarzyło i wyciągnięcia wniosków z niespójnych „zwierzeń” mężczyzny. Jeśli wszystko, co mówił, miałoby się okazać prawdą, to za czas niedługi powinien się odezwać i dalej wszystko wyjaśniać.
Jeśli będzie milczał, to ewidentny znak, że nie chce niczego wyjaśniać, bo to, co ma do powiedzenia, jest większą masą kolejnych niedopowiedzianych wcześniej faktów. Życzę więc pozytywnego rozwikłania wirtualnej zagadki.
Please login or Register to submit your answer