Witam.
Zacznę może od tego, że zawsze byłam sama. Mam prawie 32 lata i nigdy nie byłam w związku, nigdy żaden mężczyzna nie doszedł do wniosku, że ze mną można by coś więcej niż tylko przyjaźń...
Wszyscy, których spotykałam w swoim życiu, na których mi mniej, lub bardziej zależało, w końcu znaleźli sobie kogoś, a ja przegrana, zawsze zostawałam na lodzie z poharatanym sercem i coraz większym brakiem wiary w siebie.
Starałam się, walczyłam do pewnego czasu... W końcu, jak któryś raz przegrałam z kimś innym, poddałam się. Stwierdziłam, że to nie ma sensu, bo życie i tak przynosi mi ciągłe porażki i nikt nigdy nie będzie chciał ze mną być, bo zawsze znajdzie się ktoś inny, lepszy, mądrzejszy, ładniejszy itd. W końcu skoro nikt mnie nie chce, to coś musi być ze mną nie tak...
W swej samotności odkryłam internet. Rzuciłam się w wir randek internetowych. Niestety w swej naiwności nawet nie spodziewałam się, że dorośli, dojrzali mężczyźni mogą być tak podli. Kiedy jeden powiedział mi, że nie umówi się ze mną bo jestem gruba, a inny że jestem brzydka i powinnam się zastanowić, zanim dam swoje zdjęcie do internetu, całkowicie straciłam wiarę w siebie. Totalnie przestałam wierzyć w to, że jestem w ogóle cokolwiek warta. Brzydka, gruba, beznadziejna, z podłym charakterem - oto jak o sobie myślę.
Dwa lata temu na jednym z portali poznałam wreszcie fajnego człowieka. Taki skarb wśród tego całego bagna. Przez długi czas nie spotykaliśmy się. On był świeżo po rozwodzie, ja się bałam, że z moim wyglądem coś nie tak i dlatego unikałam spotkań, choć przywiązywałam się coraz mocniej do tych naszych długich rozmów. W końcu spotkaliśmy się. Było przyjemnie, miło. Bałam się , że to tylko pozory, ale po powrocie odezwał się. Nalegał na następne spotkanie. Zaczęliśmy się spotykać. Na stopie koleżeńskiej. Ale czułam, że się w nim zakochuję. Desperacko. Kiedy to zauważył, zaczął ograniczać nasze kontakty. W końcu dowiedziałam się, że kogoś ma.
W swej głupocie i niedojrzałości wyznałam mu miłość. Jednak on powiedział, że nic nie czuje, że nasz kontakty były czysto koleżeńskie i chce być moim przyjacielem. Banał, prawda... Zgodziłam się na to, bo jest mi naprawdę bliski. W swej naiwności wierzę, że możemy być razem ale widzę, że to przybiera znamiona obsesji. Nie umiem się od niego uwolnić. Widzę, że on ode mnie też nie. Wie o mnie wszystko. Nawet takie rzeczy, których nie odważyłabym się nikomu powiedzieć. Ja też wiem o nim wiele. Ale chciałabym się od tego uwolnić, bo nie mam już siły...
Jestem samotna, nie mam nikogo oprócz niego. Jest mi najbliższy i bardzo mi pomaga. Jednak myśli, że mi przeszło już to uczucie, a tak nie jest. Jak się od tego uwolnić...?"
Witam Panią,
Z Pani wypowiedzi zrozumiałam, że bardzo potrzebuje Pani bliskości, kontaktu, zrozumienia, akceptacji, troski, czułości. Wiele z tych potrzeb, jak rozumiem, jest realizowane w relacji z mężczyzną, dla którego Znajomość z Panią jest możliwa wyłącznie na poziomie koleżeńsko - przyjacielskim. Często tak bywa, że gdy osoby mają różne oczekiwania co do tego, jak związek ma wyglądać, nie spełnia on do końca potrzeb każdego z partnerów. W takim przypadku warto popatrzeć na tę sytuację w taki sposób - jeśli z powodu innych preferencji mężczyzny Pani najważniejsze potrzeby w tym związku nie są realizowane, to niestety na siłę nie da się tego zrobić. Jedyne, co pozostaje, to zaakceptować tę sytuację. Dobrze jest wtedy popracować nad własnymi myślami, emocjami, aby nie tworzyć sobie wizji, których zrealizować się nie da.
Warto nie zamykać sobie drogi do szukania innych znajomości, w których potrzeby Pani będą mogły być realizowane w pełni. Nie jest to na pewno takie proste, ale jest to dobra droga do osiągnięcia spokoju wewnętrznego, a przede wszystkim do otworzenia się na inne możliwości. To, że dotąd nie trafiała Pani na wartościowych mężczyzn, nie świadczy o tym, że ich nie ma. Jeśli Pani rozejrzy się wokół, a przynajmniej da sobie szansę na to, aby się rozejrzeć, to z pewnością pozna Pani jeszcze wielu ciekawych mężczyzn i może się okazać, że będzie Pani miała trudności z podjęciem decyzji, którego wybrać. :)
Warto nie nastawiać się tak, że pierwszy, ciekawszy i zaspokajający Pani potrzeby mężczyzna to już ten na całe życie. Zamyka sobie wtedy Pani drogę to tych, którzy mogą okazać się jeszcze ciekawsi, skupiając się tylko na tym jednym, i myśleniu, że kocha Pani bez wzajemności... To jest tak, jakby udręczała Pani samą siebie, choć cel nie jest możliwy do realizacji. Polecam więcej aktywności w życiu, rozwijania własnych pasji i zainteresowań. Chodząc na jakieś ciekawe zajęcia, warsztaty, spotkania w klubach, odczyty, wyjeżdżając na wycieczki itd., będzie miała Pani okazję poznawać wielu ciekawych ludzi.
Widzę też, że taka zmiana stylu życia pomogłaby Pani uwierzyć w siebie i odbudować nadwątlone trochę przez oceny i osądy spotykanych mężczyzn poczucie własnej wartości. Ludzie często mówią źle o innych, gdyż w ten sposób budują własne poczucie wartości, też bardzo kruche ("jestem lepszy niż"). Ale jak sama Pani widzi, nie jest to dobra metoda. Lepiej poszukać tego, co Pani w sobie lubi, rozwijać to, co dostrzega Pani jako swoje mocne strony - czyli pokochać siebie taką, jaką Pani jest, bo jest Pani jedyna i niepowtarzalna. :) I nie uzależniać własnego zdania o sobie od opinii innych, bo Pani zna siebie znacznie lepiej od tych osób, których ocena nie jest miarodajna, bo dokonana tylko z własnej perspektywy i bez wystarczającej wiedzy o Pani.
Życzę Pani dużo, dużo wiary w siebie i polecam skupienie teraz na tym, co dla Pani tylko jest ważne, co chce Pani dla siebie. To nie jest wbrew pozorom egoizm, tylko zdrowa troska o siebie, gdy nie możemy zmienić tego, co nie zależy tylko od nas.
Pozdrawiam serdecznie,
Please login or Register to submit your answer