Film Forrest Gump (1994) zauroczył mnie od pierwszego wejrzenia. Podczas seansu nawet nie przeszkadzało mi to, iż był to szkolny wjazd do kina, gdzie najczęściej chadzało się na jakieś dziadowskie produkcje, tudzież wszystko poza filmem interesowało nas młodocianą widownię. Jednak podczas seansu „Forresta Gumpa” nawet my – rozbrykani licealiści zamknęliśmy dzioby i oglądaliśmy to cudeńko z dużym zainteresowaniem. W sumie dopiero po seansie odkryłem książkę o tym samym tytue, oraz jej kontynuację poprowadzoną w tak samo urokliwym stylu. W tym wypadku nie można biadolić i sie rozczulać, iż film nie dorasta do pięt swej pierwotnej, papierowej wersji. Uczyniono tu wszystko co tylko możliwe, aby widz, każdy widz poczuł na sobie nieodparty urok tytułowego Forresta Gumpa.
Informacje dotyczące filmu: Forrest Gump (1994)
Reżyseria: Robert Zemeckis
Scenariusz: Eric Roth
Zdjęcia: Don Burgess
Muzyka: Alan Silvestri
Scenografia: Rick Carter
Producent: Wendy Finerman, Steve Starkey, Steve Tisch
Gatunek: Dramat, Komedia
Produkcja: USA
Dystrybucja: ITI Cinema
Studio: Paramount Pictures
Czas trwania: 142 min.
Na podstawie: opowiadania Winstona Groom’a
Recenzja Filmu: Forrest Gump (1994)
Główny bohater to jak już wspomniałem Forrest, Forrest Gump. Człowiek o inteligencji poniżej normy, jednak dzięki fizycznemu poświęceniu się matki udaje się mu ukończyć zwykłą szkołę (nie specjalną – taką dla osób z niskim IQ), a nawet poszaleć w colleagu. Ma on przyjaciółkę Jenny Curran, z którą od początku ich znajomości łączy go miłość. Forrest dorasta i zostaje wysłany do Wietnamu.
Jezu, jak mi się podobał ten film i to nawet po kolejnym seansie! Wręcz trudno mi opisać jak bardzo wciągnął mnie ten film. Z każdą upływającą minutą coraz bardziej zagłębiałem się w świat człowieka o niskiej inteligencji, potocznie zwanego głupkiem. Po kolejnych kilku widzeniach z tym filmem na przestrzeni paru lat stwierdzam, iż zaczynam zazdrościć Forrestowi jego braku inteligencji. W sumie fajnie by było żyć, acz nie mieć świadomości swej ułomności i tych wszystkich matactw, machlojek, afer i rozpierduch dzisiejszego świata. Takie życie w błogiej nieświadomości byłoby piękne, prawie bliskie wizjom utopi. Nie zastanawiałbym się nad tym jakby mogło i powinno być na świecie i w moim życiu, a po prostu przyjął bym to co jest z iście dziecinną prostodusznością.
Tym filmem amerykańska machina filmowa ruszyła w dobrym kierunku i umożliwiła stworzenie jeszcze barwniejszej wykreowanej rzeczywistości dzięki nowatorskiemu mieszaniu współcześnie nakręconego materiału z archiwalnymi zdjęciami. Zostało to ładnie zmontowane i wklejone bez widocznych niedociągnięć dając nowe, ciekawe możliwości. To zrodziła się podwalina pod to, by stworzyć komputerowo filmy z dawno zmarłymi aktorami. Te zdjęcia trikowe dobrze komponują się z całym filmem pozwalając w łatwy sposób na rozpoznanie okresu, w którym toczy się aktualnie fabuła.
Prosty człowiek wychowany przez samotną matkę potrafił znaleźć swoje miejsce na wysypisku śmieci życia. To tylko dzięki swemu skrzywieniu kręgosłupa i noszonym na nogach szynom Elvis Presley nauczył się charakterystycznych ruchów, by potem dać światu nasączony dzikim, zwierzęcym erotyzmem taniec podczas swych występów. To ten skromny chłopak stał się prekursorem joggingu i pierwotnym twórcą słynnej uśmiechniętej, żółtej mordki czy też nie mniej słynnego tekstu „shit happens”. Pomimo, że wszystko to zawdzięczamy tej postaci, możemy być pewni że Gump wszystko to zrobił bezinteresownie.
Świetne zdjęcia i to nie tylko te trikowe oraz scenografia i kostiumy, dają poczuć klimat ameryki ubiegłych lat. W każdym momencie tego filmu możemy zauważyć charakterystyczne w danym okresie stroje, samochody, muzykę oraz kolejnych ostrzeliwanych prezydentów. Bardzo spodobały mi się ujęcia z Wietnamu, gdzie nie tylko napalm o poranku prawie pachniał jak zwycięstwo, ale widać było przelatujące pociski smugowe, a deszcz padał z każdej strony. Nawet te jakże tragiczne wojenne wydarzenia dzięki postaci dobrodusznego Forresta stawały się lekkostrawne.
Wątek miłosny, choć cholernie tragiczny to został poprowadzony z gustem i mogę go bez wahania nazwać najciekawszym wątkiem miłosnym w kinie amerykańskim lat 90-tych. Aż mi się serce kraje za każdym razem, gdy oglądam scenę, gdy (uwaga SPOILERZYSKO nie czytać jeśli się nie widziało filmu) znajduje swą ukochaną martwą. Zawsze łza zakręci mi się w oku, a ja z chęcią ją ronię.
Postać Forresta to mieszanka wioskowego głupka, miejskiego poczciwca i bohatera wojennego. Dzięki dobremu wychowaniu stara się pomagać słabym (choć sam do takich się zalicza), jednakże z braku świadomości tegoż faktu staje się kimś więcej. Trzmiel, który nie wie, że według praw fizyki może latać, jednak nie mając tej wiedzy unosi się w powietrzu. Tak i Gump nie wie, że osoby o tam małym rozumku jak on (poza Kubusiem Puchatkiem) nie mają szans na godne życie, a co dopiero na zrobienie oszałamiająco wielkiej kariery w wielu dziedzinach życia.
Film przepełniony cudownymi w swej prostocie maksymami np. „życie jest jak pudełko czekoladek, nigdy nie wiesz co ci się trafi”. Banalne, a jakże trafne. Może to nie intelektualna rozrywka, ani filozoficzne dysputy nad bytem, niebytem i odbytem, ale świetnie trafiają w sedno i łatwo się je zapamiętuje (a mówi to osoba, która w życiu nie nauczyła się żadnego wiersza na pamięć i nawet inwokacja z „Pana Tadeusza” pozostaje poza mymi możliwościami do zapamiętywania).
Pochwały należą sie także aktorom z drugiego plany, bo Tom Hanks (dostał za tę rolę nawet Oskara) bije na głowę i przyćmiewa wszystkich. Jednak gdy już zauważymy w jego cieniu inne postacie to, aż serce rośnie gdy Gary Sinise walczy z kalectwem (umożliwionym dzięki efektom specjalnym z pierwszej ligi), Robin Wright Penn przez całe życie szuka miłości i bije się z demonami przeszłości, Mykelti Williamson partneruje w prostoliniowości umysłu Gumpowi, a Sally Field oddaje całą siebie byleby tylko wychować syna na ludzi.
Oglądając „Forresta Gumpa” odzyskuję wiarę w ludzi, a całość seansu sprawia na mnie budujące wrażenie. Po obejrzeniu zawsze nasuwają mi się optymistyczne klaki na oczy. Forresta po prostu nie można nie lubić. Jego prostota czynów (nie bawi się w rozróżnianie 256 odcieni szarości życia, tylko gra w dwa rozpoznawalne kolory – biały i czarny)i ich szczerość są po prostu rozbrajające.
Wiem, że obejrzę ten film jeszcze kilkukrotnie i podczas każego z tych seansów będę się równie dobrze bawił partnerując cudownemu zjawisku jakim jest Gump. Każdy kto popełnił grzech jakim jest nieznajomość filmu o tytule „Forrest Gump” powinien w tym oto miejscu przyrzec solenną poprawę, a w ramach pokuty nadrobić zaległości.
Gdzie obejrzeć za darmo cały film: Forrest Gump (1994)
Obecnie film „Forrest Gump (1994)” można obejrzeć tylko za pośrednictwem płatnych platform VOD.