Długo nie byłem przekonany co do celowości realizacji tej produkcji. Bo po co kręcić przeróbkę obrazu, który swoją premierę miał niecałe trzy lata temu i był do tego filmem, skromnie powiedziawszy, dobrym. Jaki miałby być cel, pomijając ten oczywisty: finansowy? Jedynym co przyciągało mnie do tego obrazu była osoba reżysera, który przez całą swoją karierę, przez ostatnie kilkanaście lat, nie zaliczył ani jednej wpadki, tworząc filmy wyraziste, wyróżniające się, wielokrotnie ocierające się o doskonałość. Osoba reżysera, którego charakter idealnie pasował do tej opowieści, który chyba jak żaden inny mógł wiedzieć jak ją poprowadzić.
Obsada Filmu: Dziewczyna z tatuażem (2011)
reżyseria: David Fincher
scenariusz: Steven Zaillian
aktorzy: Daniel Craig, Rooney Mara, Christopher Plummer, Stellan Skarsgard, Steven Berkoff, Robin Wright, Yorick van Wageningen, Joely Richardson, Geraldine James, Goran Višnjić, Donald Sumpter, Ulf Friberg, Bengt C.W. Carlsson, Tony Way, Maya Hansson-Bergqvist, Sarah Appelberg, Julian Sands, Anna Björk, Gustaf Hammarsten, Simon Reithner, David Dencik, Marcus Johansson, Mathilda von Essen, Mathias Palmér, Martin Jarvis, Inga Landgré, Anders Berg, Mats Andersson
muzyka: Trent Reznor, Atticus Ross
zdjęcia: Jeff Cronenweth
Recenzja Filmu: Dziewczyna z tatuażem (2011)
I z ogromną przyjemnością mogę napisać, że Fincher i tym razem nie zawiódł. Stworzył obraz nieomal perfekcyjny, kryminał bliski ideału. Zaryzykuję nawet twierdzenie, że udało mu się zrealizować obraz bardziej szwedzki niż zrobili to kilka lat temu sami Szwedzi. Zimny, niepokojący, tajemniczy, poważny i chwilami mrożący krew w żyłach. Obraz lepszy od pierwszej ekranizacji powieści Larssona. Film, który ma tylko jedną wadę: jest zdecydowanie za krótki, co jest jednocześnie sporym komplementem, biorąc pod uwagę, że trwa ponad dwie i pół godziny. Szkoda, że do kin nie trafiła jednak pierwotna, trzygodzinna wersja, przy której upierał się reżyser, bo wtedy, mam wrażenie, byłby to film kompletny.
Od momentu gdy po raz pierwszy usłyszałem o planach realizacji tej produkcji, obawiałem się, że będzie ona niczym więcej, jak tylko remakiem szwedzkiego oryginału. Całe szczęście tak jednak się nie stało. „Dziewczyna z tatuażem” to nowe, autorskie spojrzenie na powieść Larssona, a co za tym idzie, nie jest to ordynarna kopia obraz sprzed niecałych trzech lat. Nie jest to nieciekawa i zupełnie niepotrzebna powtórka z rozrywki. I chyba właśnie przez takie odcinające się od poprzedniego filmu podejście do tej historii, Fincherowi udało się coś niebywałego. Udało mu się opowiedzieć tę znaną już dla wielu historię w taki sposób, że wydaje się świeża, nieznana, intrygująca. Ponieważ całkiem dobrze pamiętam szwedzki film, obawiałem się, że seans tego obrazu ograniczy się jedynie do bieżącego porównywania obu produkcji, przypominania sobie kolejnych scen i cichego decydowania, które wypadły lepiej, a które nie. Tak nie jest. To niezwykłe, ale od pierwszych minut seansu całkowicie zapomniałem o poprzednim obrazie. Niebywale mocno wciągnęła mnie ta produkcja. Od pierwszych chwil, od genialnej rozbiegówki, zatopiłem się w niej po uszy.
To niesamowite jak perfekcyjnie udała sie ta próba przeniesienia na ekran powieści, która reprezentuje gatunek bardzo trudny do zekranizowania, jakim bez wątpienia jest kryminał. Atrakcyjny na kartach powieści, ożywiony na ekranie, bardzo łatwo może stać się nudnym i nieciekawym doświadczeniem. Bo o ile jeszcze szukanie odpowiedzi na pytanie kto zabił, prowadzenie żmudnego i niezbyt atrakcyjnego śledztwa, polegającego przede wszystkim na wyszukiwaniu przegapionych kiedyś informacji w tonach starych dokumentów i przyglądanie się archiwalnym fotografiom, może zostać opisane w powieści w pasjonujący sposób, o tyle na wielkim ekranie nie wydaje się być najciekawszym materiałem na trzymający w napięciu thriller. Jednakże gdy zabiera się za niego reżyser, który z teoretycznie niemożliwej do przedstawienia historii, o powstaniu portalu społecznościowego, zrealizował film, który ogląda się jednym tchem, to nawet najnudniejsze przekopywanie się przez sterty dokumentów staje się czynnością niezwykle ekscytującą i zajmującą. A ponieważ twórcy dają nam równoczesną szansę szukania odpowiedzi wraz z bohaterami, to teoretycznie niezbyt atrakcyjne śledztwo staje się dla nas zdecydowanie ciekawsze. Bo razem wypatrujemy na fotografiach ukrytych szczegółów, staramy się skojarzyć fakty, połączyć kolejne luźne fragmenty nierozwiązanej dotąd układanki.
Całe szczęście twórcy amerykańskiej wersji pierwszej części Millenium (oby wkrótce powstały dwie kontynuacje!) nie zdecydowali się na amerykanizowanie swojej opowieści i pozostawili akcję we właściwym dla niej miejscu. Ta mroczna historia rozgrywa się nadal w Szwecji, o czym co jakiś czas dyskretnie przypominają nam twórcy, i co sami również bardzo wyraźnie możemy odczuć. Bohaterowie noszą skandynawskie imiona i nazwiska, czasem wtrącają jakieś małe, obce dla nas słowa, niektóre postaci mówią z wyczuwalnym akcentem, i nawet automatyczne komunikaty informujące o braku zasięgu sieci komórkowej, przemawiają najpierw w języku szwedzkim. Wszystko to powoduje, że ani przez chwilę nie wątpimy, w jakiej części świata się znajdujemy, od razu wyczuwamy ten mroźny klimat i nawet wypowiadany przez bohaterów język angielski, nie przeszkadza tu ani trochę. W budowaniu tego chłodnego klimatu rewelacyjnie pomaga fenomenalnie dopasowana muzyka Trenta Reznora i Atticus Ross. Jest delikatna i jakby niewinna, ale równocześnie przedziwnie niepokojąca i mroźna. I co ciekawe, tak jak nie porwał mnie specjalnie poprzedni soundtrack tego duetu, tak ten, zachwyca mnie coraz bardziej, bo nie tylko brzmi dobrze poza obrazem (nie potrafię zliczyć ile razy już go przesłuchałem), ale również perfekcyjnie kreuje zimną atmosferę tego kryminału.
I już na koniec, koniecznie trzeba jeszcze wspomnieć o aktorach. Ich występy to inne spojrzenia na postaci znane z poprzedniego filmu. Skromniejsze, chwilami można pomyśleć, że jakby nawet odrobinę wyblakłe, ale przez to lepiej wpisujące się w tę opowieść, mocniej przyciągające uwagę. Świetnie wypadł tu Daniel Craig jako zmęczony dziennikarz, który decyduje się na rozpoczęcie śledztwa, dzięki któremu będzie mógł na jakiś czas ukryć się przed światem, po tym jak został oskarżony o zniesławienie znanego przedsiębiorcy i milionera. Jest spokojny, dociekliwy i intrygujący. Jednak choć zagrał wyśmienicie, jego występ przyćmiła młodziutka Rooney Mara. Dokładnie tak jak mówił w wywiadach, ukradła cały film dla siebie, dosłownie każdą scenę, w której się pojawiała. Rooney spojrzała na swoją bohaterkę z trochę innej strony niż jej poprzedniczka i co niesamowite, przez takie odmienne podejście, udało jej się zagrać Lisbeth w sposób lepszy, ciekawszy i pełniejszy. Jej Lisbeth jest bardziej niejednoznaczna, z jednej strony bardzo zamknięta w sobie, agresywna, ale pod tą maską niedostępności kryje się wrażliwa dziewczyna, która pragnie normalności, bliskości. Przez swoją niespodziewaną delikatność stała się bohaterką jeszcze ciekawszą, jeszcze bardziej niezwykłą.
Gdzie obejrzeć film: Dziewczyna z tatuażem (2011)
Film „Dziewczyna z tatuażem (2011)” obecnie można obejrzeć tylko za pośrednictwem platform VOD.