Depresyjne zawody, czyli jakiej pracy unikać
Psychologia

Depresyjne zawody, czyli jakiej pracy unikać

Podobno jeśli kochasz coś, co się robisz, to nie czujesz, że pracujesz. Są jednak zawody, w których ryzyko popadnięcia w stany około depresyjne jest większe niż w innych.

Jeśli w pracy czujemy się poniżane, szykanowane lub wykorzystywane, trudno się spodziewać, że będziemy potrafiły się ode tego całkowicie odciąć i zachowywać w domu zupełnie normalnie. Dlatego też tak ważna w opinii psychologów jest sama motywacja do pracy. Chodzi nie tylko o pieniądze, ale również o to, jak się w pracy czujemy. Jeśli więc aktualnie zastanawiacie się nad zmianą pracy, weźcie pod uwagę opinię naukowców o zawodach, których warto unikać, jeśli chce się uniknąć stanów depresyjnych.

W jakich zawodach o załamanie i podważenie własnej wartości nietrudno?
  • Kelner – powszechna opinia na temat pracy kelnerów jest dla przedstawicieli tego zawodu wielce krzywdząca. Tak naprawdę bowiem praca kelnera to nie tylko oczekiwanie przy stoliku dwóch klientów i donoszenie do nich potraw przygotowanych w kuchni. Zwykle mają oni na głowie znacznie więcej, począwszy od kontroli zapełniania sali, a na sprawdzaniu zamówień skończywszy. Nie zmienia to jednak faktu, że kelnerzy są często widziani jako opieszali, leniwi i słano wypełniający swoje obowiązki ludzie. Nie ma się więc co dziwić, że średnia kelnerów, u których diagnozuje się tzw. epizod depresyjny sięga 15 procent przedstawicieli zawodu.
  • Pracownicy socjalni i osoby opiekujące się chorymi – niestety pomaganie nie zawsze daje taką satysfakcję, jaką przypuszczamy, że winno dawać. Na osobach opiekujących się cierpiącymi, często koncentruje się cała złość chorych, ich gorycz związana zarówno z chorobą jak i niewłaściwą opieką. Pracownicy socjalni mają zaś tendencję do wywyższania ponad wszystkie swoje problemy życiowe tych sytuacji, które zastają w pracy.
    W efekcie i jedni i drudzy, wracają z pracy zmęczeni psychicznie i „wypompowani”. Często nie mają sił na życie rodzinne, niewiele ich cieszy, a problemy, które spotykają w życiu codziennym są często przez nich bagatelizowane.
  • Artyści – co prawda w przypadku artystów z każdej dziedziny, jedno dzieło może okazać się przełomowe i zapewnić świetlaną przyszłość, zawsze jest też gorzkie słowo krytyków. To właśnie oni często gaszą ambicje i aspiracje nawet najzdolniejszych twórców. Okres tzw. niemocy jest dla artysty na tyle silnym przeżyciem, że zostaje w psychice na długo i trudno się pozbyć jego konsekwencji w postaci utraty wiary w siebie czy braku motywacji do dalszej pracy twórczej. Jak potwierdzają psychologowie u przedstawicieli zawodów twórczych często obserwuje się chorobę afektywno dwubiegunową, różnego rodzaju manie i stany depresyjne.
  • Pracownik administracji – papiery, papiery i niecierpliwi petenci, którzy są przekonani, że ich błąd przy wypełnianiu formularza to wina niekompetencji pracownika administracji. Przedstawiciele tego zawodu też nie mają łatwego życia, bo są na pierwszej linii frontu pomiędzy instytucją, gdzie obowiązują ścisłe reguły, a petentem, któremu niektórych rzeczy nie sposób wytłumaczyć. Działanie tzw. systemu ma ogromny wpływ na osoby, które swoją twarzą firmują instytucje i organy państwa.
  • Fachowcy na zlecenie – hydraulik, mechanik czy fryzjer, który przyjeżdża do klienta do domu – to także zawody, w których nie trudno o stany okołodepresyjne. Wykonawcy zawodów, w których nie ma stałego cennika usług, muszą borykać się z problemem negocjacji w sprawie cen ich usług. Przykładowo: hydraulik wymienił uszczelkę, zlew odetkany, ale klient jest przekonany, że za taką usługę hydraulikowi nie należy się więcej niż 40 zł, mimo iż od początku było powiedziane, że 30 minut pracy kosztuje 50 zł. Tego typu sytuacje maja ogromny wpływ na samoocenę i satysfakcję z pracy.
  • Sprzedawca na umowie prowizyjnej – co prawda najsprawniejsi sprzedawcy potrafią sprzedać niemal wszystko, jednak znaczna większość przedstawicieli tego zawodu kieruje się nie tylko koniecznością wepchnięcia klientowi towaru, ale także jego potrzebami. Co z tego, że klient po 2 godzinach w markecie budowlanym wychodzi zadowolony, skoro w tym czasie można było obsłużyć 5 innych klientów, którym można było sprzedać znacznie więcej towarów. Stany depresyjne sprzedawców pojawiają się wówczas, kiedy transakcja przynosi satysfakcję, ale nie zaspokaja żądań kierownika sklepu.
  • Telemarketer – ile razy w ciągu dnia można słuchać obelg na swój temat? Ile trzeba się namęczyć, by przez telefon sprzedać coś, co pozornie wydaje się dla potencjalnego klienta niepotrzebne lub mało wartościowe. Niestety codzienna praktyka telemarketerów, którzy z jednej strony muszą wyrobić normę, a z drugiej nie chcą nikogo oszukiwać.

Post Comment