Sporo było ostatnio Kaliny Jędrusik i w literaturze, i w teatrze – czas więc na kino. „Bo we mnie jest seks” nie jest jednak filmem próbującym odsłonić nieznane karty z życia artystki – bo po książkowych „Z kim tak Ci będzie źle jak ze mną?” Remigiusza Grzeli i „Kalinie. Niemoralnej” Uli Ryciak – mogłoby być o to trudno; nie próbuje on też przebić teatralnej „Kaliny” w reżyserii Agaty Biziuk-Brajczewskiej pod względem reinterpretacji mniej lub bardziej znanych piosenek tytułowej bohaterki. Zamiast tego reżyserka Katarzyna Klimkiewicz postanowiła oddać ducha czasów kiedy Kalina Jędrusik odnosiła największe sukcesy, a także niepowtarzalną, nazwijmy to, „aurę” jej samej.
Informacje o filmie: Bo we mnie jest seks (2021)
- reżyseria: Katarzyna Klimkiewicz
- scenariusz: Katarzyna Klimkiewicz, Patrycja Mnich
- gatunek: Biograficzny, Obyczajow
- produkcja: Polska
- premiera: 16 sierpnia 2021 (Światowa) 19 listopada 2021 (Polska premiera kinowa)
Recenzja Filmu: Bo we mnie jest seks (2021)
Dzięki temu „Bo we mnie jest seks” ma szybki, uwodzicielski rytm i niepowtarzalną kolorystykę; ożywają w nim staromodne manekiny sklepowe, największym krajowym artystom brakuje pieniędzy na zakup jaj od „baby z targu”, a jak ktoś chce poszaleć – kupuje w spożywczaku dwie butelki wina „Sowietskoje Igristoje” (do tego, ku zgrozie tłumu osób stojących tam po chleb i wędlinę – bez kolejki!).
Nie spodziewałem się takiego filmu: szalonego, barwnego i rozegranego na całkowitym luzie. Klimkiewicz pokazuje nam w zasadzie tylko parę epizodów ze „środkowego” etapu kariery Jędrusik, kiedy ta jest już z miłością swego życia Stanisławem Dygatem (Leszek Lichota), ale zdradza go z popularnym grajkiem Luckiem (Krzysztof Zalewski); kiedy gra już w „Kabarecie Starszych Panów”, ale zaczyna popadać w telewizji w niełaskę; i kiedy znaczna część widzów już ją ubóstwia – ale można się zastanawiać, czy nie jeszcze większe rzesze Polaków, a zwłaszcza Polek, szczerze ją nienawidzą.
Podziwiam reżyserkę i resztę ekipy za konsekwentne budowanie tego świata funkcjonującego gdzieś na styku historii i zwariowanego snu – bo można się domyślić, że widzowie oczekujący tradycyjnej biografii, albo realistycznych obrazków z ery PRL-u będą takim rozwiązaniem rozczarowani. Zupełnie nie interesują mnie jednak narzekania ludzi, którzy nie potrafią zachwycić się tą targaną niezwykłą energią wizją – i wspaniałą kreacją Marii Dębskiej, która zręcznie oddaje wszystkie najważniejsze zalety (seksapil, talent piosenkarski, poczucie humoru) i wady (niezdolność do wierności, oddawanie się nałogom, opryskliwość) swojej bohaterki; to w znacznym stopniu właśnie dzięki niej na 100 minut wraca na nasze ekrany jedna z największych polskich gwiazd: z tymi swoimi wielkimi rzęsami, papierosem w dłoni, krzyżykiem połyskującym obrazoburczo na zanadto odsłoniętych piersiach – i z pośladkami wbrew twardym zasadom tamtych czasów pragnącymi za wszelką cenę przedostać się na wizję kiedy przed ekranami telewizorów zasiadają bogobojne Polki, czasem być może nawet z niewinnymi dziećmi na kolanach.
Gdzie obejrzeć film: Bo we mnie jest seks (2021)
Obecnie film: Bo we mnie jest seks (2021) można obejrzeć za pośrednictwem platform VOD.
